Download as pptx, pdf, or txt
Download as pptx, pdf, or txt
You are on page 1of 60

Historia

Specjalizacji
lekarskich
Historia Medycyny
Bronowska Zofia
Frączek Milena (s. Józefa)
Janus Małgorzata
Jasiak Marzanna
Miłoś Dorota
Stanisławska Katarzyna
Specjalizacja lekarska – posiadanie przez lekarza i 
lekarza dentysty kwalifikacji w określonej dziedzinie 
medycyny, uzyskane w wyniku odbycia szkolenia
 specjalizacyjnego oraz złożenia egzaminu państwowego.
Specjalizacje lekarskie w Polsce:
Alergologia, Anestezjologia i intensywna terapia, Angiologia,
Audiologia i foniatria, Balneologia i medycyna fizykalna,
Chirurgia, Choroby wewnętrzne, Choroby zakaźne, Dermatologia i 
wenerologia, Diabetologia, Endokrynologia,
Epidemiologia, Farmakologia kliniczna, Gastroenterologia,
Genetyka kliniczna, Geriatria, Ginekologia, Immunologia kliniczna,
Kardiochirurgia, Kardiologia,Medycyna lotnicza,
Medycyna morska i tropikalna, Medycyna nuklearna,
Medycyna paliatywna, Medycyna pracy, Medycyna sądowa,
Medycyna sportowa
Mikrobiologia lekarska, Nefrologia, Neurologia, Okulistyka, Onkologia,
Ortopedia i traumatologia narządu ruchu, Otorynolaryngologia, P
atomorfologia, Pediatria, Perinatologia, Psychiatria,
Radiologia i diagnostyka obrazowa, Rehabilitacja medyczna,
Reumatologia, Seksuologia, Toksykologia kliniczna,
Transfuzjologia kliniczna, Transplantologia kliniczna
Urologia,
Specjalizacje lekarsko-dentystyczne:
Chirurgia stomatologiczna, Chirurgia szczękowo-twarzowa,
Ortodoncja, Periodontologia, Protetyka stomatologiczna,
Stomatologia dziecięca,
Jednym z etapów zdobywania kwalifikacji zawodowych lekarza jest staż podyplomowy, który w
przypadku lekarza trwa 13 miesięcy, a lekarza dentysty – 12. Po zakończeniu stażu lekarz może
rozpocząć specjalizację, aby otrzymać tytuł specjalisty w danej dziedzinie medycyny.
Specjalizacja to szkolenie trwające w zależności od danej dziedziny medycyny średnio 5–6 lat. Po
ukończeniu szkolenia oraz złożenia Państwowego Egzaminu Specjalizacyjnego lekarz otrzymuje
tytuł specjalisty.
W czasie trwania danej specjalizacji lekarz albo lekarz dentysta nie może odbywać innego szkolenia
specjalizacyjnego.
Lekarz odbywający staż podyplomowy ma tak zwane prawo wykonywania zawodu w miejscu odbywania stażu. Przed
2016 rokiem lekarze stażyści wykonywali zawód na podstawie ograniczonego prawa wykonywania zawodu. W czasie
stażu podyplomowego lekarz pracuje pod nadzorem lekarza specjalisty, mającego tytuł w konkretnej dziedzinie
medycyny, albo lekarza dentysty, który wykonuje zawód przez minimum 5 lat. Lekarz stażysta może wykonywać swój
zawód tylko i wyłącznie w miejscu odbywania stażu, z zastrzeżeniem sytuacji,
w której dochodzi do bezpośredniego zagrożenia życia.
Lekarz odbywający staż podyplomowy uprawniony jest do:
•badania pacjenta i udzielania porad lekarskich,
•wydawania zleceń lekarskich,
•wydawania skierowań na badania laboratoryjne,
•wykonywania wraz z opiekunem zabiegów operacyjnych,
•prowadzenia dokumentacji medycznej pacjenta,
•zlecania czynności pielęgnacyjnych,
•wystawiania recept.
Historia rozwoju geriatrii w Europie
Zainteresowanie odmiennością chorowania w wieku podeszłym sięga starożytności. W XVIII wieku
brytyjscy klinicyści interesowali się leczeniem osób starszych, skupiając się jednak głównie na
wpływie zmiany stylu życia i sposobu żywienia na starzenie się organizmu. Dopiero w 1881 roku
przetłumaczenie na język angielski wykładów Charcota opisujących schorzenia wieku podeszłego
stanowiło istotny impuls dla rozwoju badań medycznych w tej dziedzinie w Wielkiej Brytanii.
Zaledwie kilka lat później, w 1890 roku, pojawiła się pierwsza próba epidemiologicznego opisu
populacji osób starszych. Była to publikacja badania porównawczego stanu zdrowia 900 osób w
wieku powyżej 80 lat autorstwa Humphry’ego .
Koncepcja wydzielenia chorób wieku podeszłego jako osobnego działu medycyny trafiła do Stanów
Zjednoczonych za pośrednictwem wiedeńskiego emigranta Ignaza Naschera, który wraz z wydaniem książki pod
tytułem Geriatria: choroby wieku podeszłego i ich leczenie wraz z fizjologią wieku podeszłego, opieką domową i
instytucjonalną oraz raportami sądowo-lekarskimi w 1914 roku wprowadził termin „geriatria”. Nascher i jego
następcy przyczynili się do rozwoju gerontologii społecznej i klinicznej, lecz koncepcja uczynienia z geriatrii nowej
specjalizacji medycznej nie znalazła aprobaty w Stanach Zjednoczonych. Tę myśl podjęła doktor Marjory Warren w
Anglii, w późnych latach 30. XX wieku. Ona też uważana jest za prekursora tej specjalności. Warren opracowała
zasady klinicznego postępowania w chorobach wieku podeszłego i organizacji opieki geriatrycznej, które pozostają
aktualne do dziś.
Marjory Warren dokonała fundamentalnej zmiany w podejściu do osób starszych poprzez sprecyzowanie
specyficznych cech chorowania w wieku podeszłym, takich jak:
— wielochorobowość,
— skryty i nietypowy przebieg chorób,
— niestabilność stanu zdrowia skutkująca jego gwałtownym pogorszeniem w przypadku późnego podjęcia
leczenia,
— duże zagrożenie powikłaniami chorób i ich leczenia;
— podkreślenie odrębności opieki nad osobami w wieku podeszłym, która musi uwzględniać:
— warunki życia osoby starszej,
— zespołowy charakter opieki,
— wielodyscyplinarność zespołu terapeutycznego,
— kompleksowość poszerzonej opieki środowiskowej,
— ograniczenia ekonomiczne
Geriatria jako specjalizacja lekarska została uznana w Anglii w lipcu 1948 roku w dniu, w którym
w nowo powstałej Narodowej Służbie Zdrowia (NHS,National Health Service) zatrudniono pierwszego
konsultanta z dziedziny geriatrii — doktora Toma Wilsona. Od samego początku geriatrię traktowano
na równi z innymi specjalizacjami, co umożliwiło jej szybki rozwój, w tym badań naukowych i dydaktyki. Obecnie
geriatrię stawia się na drugim miejscu pod względem ważności wśród specjalności rozwijanych w szpitalach Anglii i
Walii na oddziałach dla dorosłych. Podobnie długą historię ma geriatria w Finlandii. Jej rozwój zapoczątkowała w
1948 roku profesor Eeva Jalavisto, zwana „matką fińskiej geriatrii”, która poświęciła się organizowaniu naukowego
potencjału w celu prowadzenia badań w tej dziedzinie. Do końca lat 80. geriatria była podspecjalnością zawartą w
ramach specjalizacji internistycznej, neurologicznej lub psychiatrycznej. Na początku 1990 roku zyskała jednak
rangę niezależnej specjalności. Obecnie Fińskie Towarzystwo Geriatryczne liczy około 250 członków, a wśród nich
są lekarze, pielęgniarki, fizjoterapeuci i inne osoby zainteresowane medycyną geriatryczną
Początki polskiej geriatrii przypadły na lata 60. ubiegłego wieku; jej rozwój przebiegał z pewnym opóźnieniem w
stosunku do innych krajów europejskich. W 1972 roku profesor Piotrowski założył Polskie Towarzystwo
Gerontologiczne. W tym okresie powstały pierwsze ośrodki opieki geriatrycznej w Opolu, Inowrocławiu, Łodzi i
Katowicach. W latach 80. powołano pierwszą jednostkę akademicką — Klinikę Geriatrii w Krakowie, gdzie od lat
prowadzi się szkolenia studentów medycyny z zakresu geriatrii. W późniejszym okresie podobne szkolenie
rozpoczęto na innych uczelniach medycznych — w Białymstoku, Gdańsku i Bydgoszczy. Specjalizację z geriatrii
wprowadzono w latach 80. Należy stwierdzić, że mimo już długiej historii geriatria w Polsce rozwija się z wielkim
trudem.
Największą bezwzględną liczbą specjalistów geriatrii charakteryzują się Wielka Brytania i Niemcy; najmniejszą —
Bułgaria, Islandia i Malta. Do krajów, w których geriatria jest uznana za oddzielną dziedzinę medyczną, ale jej
rozwój napotyka trudności i brak zrozumienia w środowiskach medycznych i politycznych, należą Polska i Bułgaria.
Z kolei Malta i Islandia prezentują postawę otwartości w stosunku do rozwoju geriatrii, chociaż ich zasoby geriatrów
i placówek geriatrycznych siłą rzeczy są bardzo skromne w skali całej Europy. Estonia natomiast w ogóle nie posiada
struktur opieki geriatrycznej. Po przeliczeniu liczby specjalistów w odniesieniu do 10 000 mieszkańców w wieku 65
lat i więcej najwyższy wskaźnik obserwuje się w Islandii, następnie w Austrii, Szwecji i Wielkiej Brytanii. W
porównaniu z tymi krajami Niemcy zajmują dopiero dziewiąte miejsce i może to być wynikiem najwyższego w
Europie udziału osób starszych (18%) w całej ich populacji. Liczba geriatrów w przeliczeniu na 100 000 ogółu
ludności jest najwyższa w Szwecji (7,8) i w Austrii (7,4), przy czym okres kształcenia specjalistycznego w Austrii
jest najkrótszy — zaledwie 8 tygodni — i w ogóle nie spełnia wymogów EUGMS. Polska ze wskaźnikiem 0,3
geriatry na 100 000 populacji zajmuje przedostatnie miejsce w tym rankingu przed Estonią, gdzie nie ma lekarzy
geriatrów.
Wśród państw posiadających najlepiej zorganizowane struktury opieki geriatrycznej wymienia się Szwecję, którą
cechuje duże zróżnicowanie opieki stacjonarnej. W systemie opieki geriatrycznej utworzono tam szpitale dla osób
starszych przyjmujące formę: szpitali geriatrycznych, klinik geriatryczno- -rehabilitacyjnych i klinik geriatrycznych
z opieką w nagłych wypadkach. Ponadto w ramach szpitali ogólnych działają oddziały ogólnogeriatryczne,
geriatryczno-rehabilitacyjne oraz geriatryczno-neurologiczne. W krajach, w których odnotowano stopniowy rozwój
geriatrii, podjęto próby określenia docelowego wskaźnika zasobów opieki geriatrycznej w lecznictwie szpitalnym.
Już w 1963 roku rekomendacja belgijskiego Ministerstwa Zdrowia dotyczyła konieczności utworzenia oddziałów
geriatrycznych i rehabilitacyjnych w liczbie 5 łóżek szpitalnych na 10 000 mieszkańców. Co prawda, jak dotąd, w
Belgii nie zorganizowano tylu łóżek, ale ostatnio powrócono do tego zalecenia. W Niemczech w dokumencie
przedstawiającym wytyczne dla geriatrii określono niezbędną liczbę łóżek w granicach 5–6 na 10 000
mieszkańców. Tymczasem średnia dla wszystkich landów niemieckich kształtuje się na poziomie 1,98 łóżka na 10
000 mieszkańców. W Szwecji podobny wskaźnik wynosi średnio 3,45 łóżka geriatrycznego na 10 000
mieszkańców. Z kolei w Wielkiej Brytanii nie ma takich zaleceń, ale w NHS łóżka geriatryczne stanowią około
15,1% zasobów szpitalnych. Obecnie w systemie znajduje się średnio 4,7 łóżka geriatrycznego na 10 000
mieszkańców. W Polsce obecnie liczba łóżek geriatrycznych stanowi 0,09 na 10 000 mieszkańców.
A pamiętacie...?
Jak to z anestezjologią było…
Historia znieczulenia dzieli się na dwa okresy:
I — okres starożytny i średniowieczny, tak zwana era „przedznieczuleniowa” lub „znieczulenia
prymitywnego”. W tym okresie nie było w użyciu żadnego środka znieczulającego, a głównie środki
odurzające. Okres ten trwał od najdawniejszych czasów do 16 października 1846 roku.
II — okres nowożytny — od 1846 roku, kiedy William Thomas Morton udowodnił, że odczuwanie bólu
można znieść eterem. W starożytności i średniowieczu nie znano wprawdzie znieczulenia chirurgicznego,
ale zagadnienie uśmierzania bólu chorego operowanego było już przedmiotem zainteresowania. Znano już
w tym czasie określenie: anestezja (pochodzące od greckiego słowa anaisthétos, co oznacza „nieczułość
ciała”, „brak odczuć” lub „bezczułość”. Terminem tym posługiwał się już Platon (400 lat p.n.e.).
Do uśmierzania bólu w starożytności i średniowieczu stosowano środki chemiczne, na przykład wyciągi
ziołowe w postaci naparów, alkohol (głównie wino). Pierwszym faktem historycznym są Tablice
Babilońskie (z ok. 2500 roku p.n.e.), na których podano sposób przyrządzenia cementu zawierającego
lulek do bezbolesnego wypełniania ubytków próchniczych zębów.
W 2000 roku p.n.e. i w pierwszych latach n.e. na bolesne rany stosowano wyciągi z korzenia mandragory.
Polecali je Hipokrates (460 rok p.n.e.), Cornelius Celsus (ok. 35 rok p.n.e.), Galen (ok. 120 rok) i Avicenna
(980 rok). Chińscy lekarze (IV i III wiek p.n.e.) do oszołomienia stosowali wyciągi z konopi indyjskich, a
w starożytnym Egipcie podawano wyciągi z maku. Homer w „Odysei” nazwał opium „sokiem
zapomnienia”. Należy podkreślić, że już w XIII wieku p.n.e. istniał wizerunek bogini maku na Krecie.
Około 1200 roku Ugo de’ Borgognoni da Lucca (lekarz biegły sądowy z Bolonii) przyrządzał koktajle: z
opium, morwy, bielunia, konopi i mandragory. Nasączał nimi „gąbki usypiające”, które trzymał pod nosem
operowanego (pierwsze „narzędzia znieczulające”). Opium — boski lek przeciwbólowy i usypiający
Paracelsus (1493–1541) nazwał laudanum, czyli „godnym pochwały”. Używano go w postaci inhalacjie z
pudru, a także w tabletek lub w połączeniu z alkoholem.
Do uśmierzania bólu można było stosować tak zwane metody fizyczne.
W 1050 roku zanurzano chorych w wannie z zimną wodą (prehistoria hipotermii), okładano lodem,
kładziono na śniegu, a także polewano substancjami szybko parującymi (np. stosowano eter + chloroform).
Próbowano także stosować ucisk na pnie nerwowe (Ambroise Paré 1509–1590 oraz Benjamin Bella 1749–
1806). Metody oziębiania chorych oraz te polegające na uciskaniu nerwów przetrwały najdłużej. Były bowiem
najbardziej racjonalne.
Próbowano również stosować sposoby psychiczne wdziałaniu na odczucia bólowe. Znana jest działalność
niemieckiego lekarza Franza Antona Mesmera, twórcy tak zwanego mesmeryzmu (w 1766 roku). Wprowadzony
w trans chory miał nie odczuwać bólu. Działalność ta została jednak zakazana w 1784 roku. Wszystkie te
środki i metody były jednak mało skuteczne oraz często powodowały śmierć wskutek przedawkowania. Nie
znano ani sposobów dokładnego dozowania, ani określania ilości substancji czynnych w preparatach. Należy
jednak podkreślić ogólne nastawienie ludzi związane z okresem średniowiecza. Filozofia średniowieczna
polecała akceptowanie bólu jako rodzaj kary za grzechy, a także jako oznakę męstwa.
Początków anestezji wziewnej należy szukać już w 1272 roku, z którego to okresu pochodzi pierwsze doniesienie o odkryciu
substancji oszałamiającej („słodki witriol”) autorstwa hiszpańskiego alchemika Raimundusa Lullusa. W XV wieku wspomniany już
Paracelsus, niemiecki lekarz, zauważył, że kurczęta karmione ziarnem nasączonym olejkiem witriolowym zapadały w sen. W tym
czasie niemiecki farmakolog i chemik Valerius Cordus również odkrył witriolowy olejek. W 1730 roku właściwości nasenne olejku
potwierdził londyński aptekarz Frobenius — użył on nazwy olej eterowy. Nie doszło jednak wtedy do zastosowania tego środka u
ludzi.
W 1776 roku Joseph Prestley (angielski chemik) odkrył podtlenek azotu (N 2O), niezależnie od niego w tym samym czasie

został N2O także odkryty przez aptekarza szwedzkiego Scheelego. Badania na sobie z N 2O prowadził Humphray Davy (chemik),
stosując go jako środek przeciwbólowy na ból głowy i zębów. Nazwał go gazem rozweselającym. W 1844 roku Horacy Wells,
dentysta dokonał wyjęcia zęba w odurzeniu N2O, ale następna próba zastosowania N2O w Bostonie wobec licznych świadków
niestety była nieudana, Wells został wyśmiany. W 1839 roku słynny chirurg francuski Alfred Velpeau z głębokim przekonaniem
przedstawił swój pogląd na zagadnienie bólu operacyjnego w zdaniu Éviter la douleur dans la chirurgie est une chimêre, qu’elle n’est
plus permie de poursuivre aujourd’hui („Uniknięcie bólu w chirurgii jest złudą, której nie można ulegać”). Podobny pogląd wyrażał
w tym czasie Seweryn Gałązkowski (wileński chirurg). Na szczęście się mylili. W styczniu 1842 roku William E. Clarke w stanie
Nowy Jork zastosował eter w trakcie ekstrakcji zęba. Trzy miesiące później amerykański chirurg Crawford Long, usuwając kaszak na
szyi, znieczulił chorego, kładąc mu na nos i usta chustkę przepojoną eterem. Fakty te jednak nie zostały opublikowane.
Początki profesjonalnej anestezji to naukowe doświadczenia bostońskiego lekarza, chemika i geologa Charlesa
Jacksona, w latach 1841–1842. Wdychał on mieszaninę eteru z powietrzem razem z Williamem Mortonem —
dentystą i swoim uczniem. Dnia 16 października 1846 roku odbyła się pierwsza publiczna demonstracja usunięcia
guza szczęki z zastosowaniem eteru, którą chirurg Collins Warren przeprowadził u młodego drukarza Gilberta
Abbota, w szpitalu w Bostonie. Morton trafił na łamy prasy i jemu przyznano w 1853 roku nagrodę pieniężną, co
spowodowało konflikt między naukowcami. Tragiczne były losy pierwszych „narkotyzerów”. Horace Wells,
załamany faktem, że inni zabierają mu sławę, popadł w narkomanię i popełnił samobójstwo, podcinając sobie w 1848
roku żyły. William Morton mimo nagrody pieniężnej zmarł w 1868 roku w nędzy w Nowym Jorku z powodu
pijaństwa, a Charles Jackson popadł w obłąkanie i zmarł w 1880 roku, w wieku 75 lat, w szpitalu psychiatrycznym.
W 1831 roku odkryto chloroform, a w 1847 roku James Simpson, chirurg i położnik z Edynburga, wypróbował
pary chloroformu na sobie, a następnie użył do znieczulenia rodzących. John Snow (1813–1858) londyński lekarz
zajmujący się wyłącznie anestezjologią, znieczulał królową Wiktorię chloroformem do dwóch porodów. Chloroform
stanowił dużą konkurencję dla eteru, a technika jego stosowania była wyjątkowo prosta.
Dowody o rozrywkowym stosowaniu środków inhalacyjnych istniały już w starożytności (malowidła w
jaskiniach Australii i Meksyku, pisma greckie i perskie), a wieści o takich właściwościach podtlenku
azotu, chloroformu szybko się rozprzestrzeniły zwłaszcza wśród klas wyższych. W połowie XIX wieku
modne były przyjęcia z chloroformem i podtlenkiem azotu, powstawały nawet specjalne tawerny.
Sprzedaż podtlenku azotu kwitła na imprezach organizowanych przez studentów medycyny, podczas
koncertów muzyki pop (podtlenek azotu umieszczano w specjalnych balonach). Na początku XIX wieku
znano już kilka środków usypiających, ale nie opanowano jeszcze dobrze sposobów podawania i
dawkowania. Doszło do rewolucji w chirurgii i przezwyciężenia przesądu, że ból musi być nieodzownym
towarzyszem każdego zabiegu chirurgicznego. Pomyślne wiadomości o doniesieniach bezbolesnych
operacji rozniosły się szybko początkowo do Europy, a następnie na cały świat, co dało początek
nowożytnej erze znieczulenia.
Wybitny anestezjolog, marzyciel żyjący na przełomie XIX i XX wieku, Francis Hoeffer McMechan,
marzył o globalnym, światowym stowarzyszeniu anestezjologów. Był ciężko chory i nie doczekał
spełnienia swojej wizji, ale stała się ona jednak rzeczywistością. W 1955 roku powstała Światowa
Federacja Stowarzyszeń Anestezjologów.
To może teraz psychiatria…
czy to tylko elektrowstrząsy?
Pacjenci z ostrą psychozą, otępieniem, ciężką depresją i tendencjami samobójczymi, z zaburzeniami
paranoicznymi i stanami maniakalnymi, czy z zaburzeniami osobowości, nie są mile widziani przez
lekarzy innych specjalności, a nawet przez przedstawicieli innych dyscyplin w dziedzinie ochrony
zdrowia psychicznego.
W średniowieczu Europejczycy palili chore psychicznie osoby na stosach. Wówczas sądzono, że ich
zachowanie jest przejawem diabelskiej mocy. Chorych zakuwano w kajdany, katowano, poniżano.
Długo panowało również przeświadczenie, że są to ludzie mający zwierzęcą naturę, co doprowadziło
do całkowitej izolacji i wykluczenia chorych. Z czasem zaczęto dbać o prawa i warunki pacjentów
szpitali psychiatrycznych, jednak w trakcie drugiej wojny światowej naziści znów wrócili do praktyk
z czasów Świętej Inkwizycji masowo zabijając niewinnych ludzi.
Starożytna Grecja i Rzym 
Pierwsze wzmianki o chorobach psychicznych w Grecji można znaleźć w mitologii. Wówczas zaburzenia traktowano
jak przejaw tzw. mistycznego uduchowienia lub jako dowód opętania. W drugim przypadku chorzy oczywiście mieli
mniej szczęścia i często byli odpędzani od świątyń kamieniami. Czasami zdarzało się również, że te osoby traktowano
jak innych chorych, wtedy byli leczeni razem ze wszystkimi potrzebującymi w miejscach kultu. Dawną medycynę na
inne tory sprowadził Hipokrates (460-377 p.n.e.) proponując pierwszą klasyfikację chorób psychicznych, które
podzielił na: epilepsję, manię, melancholię i paranoję. 
W okresie przedchrześcijańskim wielu Rzymian zainteresowało się zaburzeniami psychicznymi. Już Cyceron (106 - 43
p.n.e.) stwierdził, że są to choroby umysłu, a nie ciała. Kolejni badacze tego zagadnienia proponowali zupełnie różne
podejścia do leczenia chorób umysłowych. Przykładowo Celsus (25 p.n.e. - 50 n.e.) uważał, że takie osoby należy
głodzić, trzymać w ciemności i chłodzie oraz podawać im środki przeczyszczające, które miały uwolnić pacjentów od
złych duchów. Soranus (93-138) z kolei proponował dobre obchodzenie się z chorymi, zalecał również częste
rozmowy dopasowane do poziomu wiedzy cierpiących. Przy tym osoby udzielające pomocy powinny były odznaczać
się cierpliwością i delikatnością. 
Średniowiecze i renesans 
Po upadku cesarstwa rzymskiego w 476 r. nastąpił długotrwały okres ciemnoty i zacofania. Zaburzenia psychicznie wówczas
uznawano za przejaw obecności diabła, ze względu na to osoby chore często poddawano najokrutniejszym torturom, co
zazwyczaj oznaczało śmierć w męczarniach. Powstałe w XIII w. Trybunały Świętej Inkwizycji, bulle papieskie z XV w. oraz
słynne dzieło dwóch dominikanów Kramera i Sprengera „Młot na czarownice” dawały przyzwolenie na masowe prześladowań
osób, które posądzano o uprawianie czarów. Wśród torturowanych i palonych na stosach ofiar było sporo osób chorych
psychicznie, liczba których sukcesywnie się powiększała ze względu na mroczną atmosferę średniowiecza. 
Jednak mała osób chorych psychicznie spotkała się ze „względnie lepszym” traktowaniem. Uznawano je za  „głupków” i
„wariatów”, ale pozwalano funkcjonować w społeczeństwie. Bardziej agresywnych chorych zamykano w wieżach,
więzieniach lub klatkach umiejscowionych wokół bram miasta. W XIV - XV wieku w Zachodniej Europie wrzucano ich na
tzw. „statki szaleńców”, które płynęły donikąd (nikt nie chciał ich wpuścić do portu). 
Stosunek do psychicznie chorych osób w kulturze chrześcijańskiej nie był jednakowy. Kościół zachodni traktował zaburzenia
jako przejaw demoniczno-diabolicznej mocy i zazwyczaj dyskryminował oraz skazywał chorych na okrutne cierpienie.
Natomiast w Kościele Wschodnim, gdzie większe były wpływy islamu, chorzy psychicznie najczęściej byli traktowani w
humanitarny sposób, gdyż postrzegano ich jako „nawiedzonych przez boga”. W islamie z kolei takie osoby uznawano za
namaszczone przez bogów.
Wiek XVII i XVIII. Izolacja i zamykanie 
Od połowy XVII wieku osoby chore psychicznie są wykluczane ze społeczeństwa. Uważa się je za dzikie
zwierzęta i w taki sposób się traktuje. Wiara w czarownice i diabelską moc nadal istnieje, jednak powoli dogasa
w XVIII wieku. W Europie zakłada się specjalne domy, gdzie są umieszczane wykluczone społecznie osoby. Do
takich miejsc trafiają żebracy, bezdomni, kalecy, starcy, syfilitycy oraz chorzy psychicznie. 
W Paryżu w 1656 roku otwarto Szpital Generalny, który był siecią zakładów bardziej przypominających
więzienia i obozy pracy. Wówczas „leczenie” pacjentów polegało na ich całkowitej izolacji i nieludzkim
traktowaniu. Czasem te osoby były nawet wystawiane na widok publiczny jako atrakcja turystyczna.
Najgorzej odnoszono się do chorych w Europie Zachodniej. Na wschodzie oraz środkowym wschodzie nie
dochodziło do tak okrutnego traktowania i izolacji, rzadsze były również procesy o czary. W państwach, które
znajdowały się pod wpływem Kościoła Wschodniego o wiele rzadziej spotykano się z wykluczaniem, a wobec
osób chorych postępowano w humanitarny sposób.
Koniec XVIII i wiek XIX. Wielkie reformy 
Oświeceniowy racjonalizm wprowadził wielkie zmiany w postrzeganiu osób chorych psychicznie. Po woli odrzuca się
pogląd o ich zwierzęcej i bezrozumnej naturze. Coraz częściej w wyższych sferach społecznych mówi się o prawie do
wolności i traktowaniu z szacunkiem. Prekursorami takiego podejście byli m. in. Vincenzo Chiaruggi we Włoszech, William
Tuke w Anglii oraz Philippe Pinel we Francji. 
Vincenzo Chiaruggi walczył o prawa pacjentów i ich należyte traktowanie. Próbował poprawić ich warunki szpitalne i
wprowadzić bardziej humanitarne metody leczenia. William Tuke z kolei zakładał schroniska, w których z chorymi
obchodziło się z życzliwością i szacunkiem. Całkowicie zrezygnowano tu z fizycznego przymusu i unieruchamiania
pacjentów. Pinel wprowadził pojęcie „leczenia moralnego”, które opierało się na godnym traktowaniu i wprowadzaniu
ludzkich warunkach pobytu. Pinel uwolnił pacjentów przebywających we francuskim szpitalu Bicêtre z kajdan i łańcuchów
oraz zapoczątkował tradycję regularnych spotkań personelu z chorymi, wprowadził także nowe metody leczenia. 
Takie poglądy jednak uznawane były tylko w wyższych sferach, osoby biedne i niewykształcone wciąż postrzegały
psychicznie chorych jako opętanych lub obdarzonych supermocami. Do szpitali, które przeszły reformy, mogli trafić tylko
pacjenci z dobrych domów, natomiast reszta wciąż była skazana na okropne warunki i traktowanie.
Leczenie moralne jednak zostało po woli wyparte. Coraz głośniej mówiło się o dziedziczności tego typu chorób oraz o
ich nieuleczalności. Pomimo tego do metod leczenia po raz pierwszy prowadzono się hipnotyzm, który staje się zapowiedzią
narodzin psychoanalizy.
Wiek XX. Kolejne zmiany
Zygmunt Freud (1856-1939), który jest twórcą psychoanalizy, niewątpliwie zrewolucjonizował podejście do chorób psychicznych
oraz metod ich leczenia. Jego nowa teoria zyskała rzeszę zwolenników i szybko stała się bardzo popularna. Do Freuda i jego uczniów
trafiały jednak tylko osoby zamożne, które było stać na bardzo drogie spotkania z psychoanalitykami. Sytuacja osób przebywających w
szpitalach psychiatrycznych nadal była trudna, a stereotypy panujące w społeczeństwie wciąż przyczyniały się do izolacji i braku
akceptacji dla chorych. W połowie lat 50-tych wprowadzono leki psychotropowe, co nieco zmodyfikowało dotychczasowe metody
leczenia. Pojawiła się psycho- i socjoterapia. 
Nie w sposób jednak zapomnieć o masowej eksterminacji osób chorych psychicznie przez hitlerowców podczas drugiej wojny
światowej. Naziści propagowali fizyczną „eliminację życia niewartego życia”. W ramach akcji mordowano m.in. chorych na schizofrenię i
niektóre postacie padaczki, otępienie, pląsawicę Huntingtona, osoby niepoczytalne, chorych przebywających w zakładach opiekuńczych
ponad 5 lat ludzi z niektórymi wrodzonymi zaburzeniami rozwojowymi. Radzieccy komuniści wykorzystali psychiatrię do do celów
politycznych. Wówczas szpitale psychiatrycznie służyły jako miejsca „leczenia” osób sprzeciwiających się reżimowi.
Poglądy na osoby chore psychicznie mają długą i trudną historię. Postrzeganie pacjentów szpitali psychiatrycznych wciąż ulega zmianom
we współczesnych społeczeństwie. Pomimo tego, że obecna sytuacja osób zmagających się z problemami psychologicznymi jest najlepsza
niż kiedykolwiek przedtem, do tej pory społeczeństwo nie jest gotowe wyzbyć się krzywdzących stereotypów, niechęci i lekceważenia
ludzi, którzy z jakichś przyczyn muszą korzystać z pomocy psychoterapeuty lub psychiatry. Prognozy jednak są obiecujące. Temat osób
chorych psychicznie po woli jest odczarowywany, a świadomość dotycząca tego typu zaburzeń cały czas wzrasta.
Kwestia tożsamości psychiatrii jako zawodu lekarskiego była przedmiotem licznych dyskusji w pierwszym
dziesięcioleciu nowego wieku. Postępy technologiczne w zakresie wykrywania sygnałów mózgowych przy
użyciu magnetoencefalografi i obrazowania rezonansu magnetycznego, pozytonowej tomografii emisyjnej i
innych metod, a także postępy terapii psychiatrycznej również zwiększyły potrzebę zdefiniowania tej
specjalności oraz jej specyficznych metod diagnostycznych i terapeutycznych. Trzeba podkreślić, że psychiatria
jest integralną częścią medycyny. Jak ujął to G. Gabbard w roku 1999, psychiatrzy zajmują „unikatową niszę”
wśród specjalności medycznych, w tym sensie, że są „par excellence integratorami tego, co biologiczne i tego,
co psychospołeczne, zarówno w diagnozie, jak w leczeniu” . Psychiatra jest zatem lekarzem o kwalifikacjach
najlepiej umożliwiających rozwikłanie często złożonych zależności między czynnikami biologicznymi,
psychologicznymi i społecznymi w zaburzeniach zarówno somatycznych, jak i psychicznych. Chociaż z tej
koncepcji roli psychiatry jako „biopsychospołecznego omnibusa” wynika, że aby poradzić sobie z rosnącą
złożonością diagnostyczną i terapeutyczną tej dziedziny wskazane są dalsze zróżnicowania i specjalizacje, to
istotne znaczenie ma dalszy rozwój tożsamości zawodu i jego mocy integracyjnej.
W psychiatrii mamy sytuację powodującą zamieszanie, a mianowicie na całym świecie używa się dwóch różnych systemów
diagnostycznych. W każdym państwie członkowskim Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) przy wypisie pacjenta za
szpitala trzeba wybrać jakieś rozpoznanie z V. Rozdziału Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób (ICD-10). Jednak po to, by
opublikować badania z dziedziny psychiatrii w czasopiśmie o wysokim wskaźniku wpływu (impactfactor), wskazane jest
posługiwanie się Diagnostycznym i Statystycznym Podręcznikiem (DSM-IV) Amerykańskiego Towarzystwa
Psychiatrycznego (APA). Paralelizm tych dwóch głównych systemów diagnostycznych istnieje od niemal 60 lat. W roku 1949
po raz pierwszy włączono zaburzenia psychiczne do szóstego wydania Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób [ICD-6] – w
wydaniach wcześniejszych uwzględniano jedynie śmiertelność. Trzy lata później APA wprowadziło swój własny system
klasyfikacji [DSM-1]. Taki paralelizm jest możliwy ze względu na sam charakter definicji większości diagnoz
psychiatrycznych: składają się one z kombinacji kryteriów fenomenologicznych, takich, jak objawy przedmiotowe i
podmiotowe oraz ich przebieg w czasie, rozmaicie zestawianych przez komisje ekspertów w kategorie chorób psychicznych,
wielokrotnie definiowane i redefiniowane w ciągu ostatniego półwiecza. Większości tych kategorii diagnostycznych nie
poddano walidacji na podstawie kryteriów biologicznych (którą przeprowadza się dla większości chorób somatycznych);
chociaż nazywa się je „zaburzeniami”, jednak wyglądają jak rozpoznania medyczne i udają, że reprezentują choroby o takie,
jak w medycynie. W rzeczywistości są one osadzone w odgórnie ustalonych klasyfikacjach, porównywalnych z wczesnymi
botanicznymi klasyfikacjami roślin w XVII i XVIII wieku, kiedy to eksperci a priori decydowali, jakim kryterium
klasyfikacyjnym będą się posługiwać: na przykład, czy podstawowym kryterium klasyfikacji roślin ma być owocnia czy
kształt liści.
W Europie przy coraz większej unifikacji politycznej, psychiatria staje się coraz bardziej „zeuropeizowana”.
Union of European Medical Specialists w roku 2005 zdefiniował podstawowe kompetencje psychiatry i obecnie
oferuje certyfikację specjalistycznych programów szkolenia w psychiatrii. Krajowe towarzystwa psychiatryczne
zaczynają przyjmować orientację bardziej międzynarodową, na przykład German Association for Psychiatry
and Psychotherapy od czasu swego dorocznego kongresu w Berlinie w roku 2007 zorganizowało kilka spotkań i
dyskusji przewodniczących innych europejskich towarzystw psychiatrycznych w ramach Forum Liderów
Europejskich. W ciągu ostatnich dwóch lat European Psychiatric Association badało nowe możliwości, na
przykład podjęto próbę uruchomienia międzynarodowego programu w celu opracowania wytycznych
europejskich, które mają poprawić jakość opieki w dziedzinie zdrowia psychicznego oraz zminimalizować
różnice w opiece zdrowotnej w Europie poprzez dostarczanie informacji i porad opartych na dowodach
naukowych. Co więcej, opracowanie międzynarodowych wytycznych stanowi ważny aspekt poszukiwania
wspólnej płaszczyzny w psychiatrii na poziomie europejskim, a nawet globalnym, czego przykładem jest
współpraca w ramach ADAPTE, w celu opracowania i stosowania międzynarodowych wytycznych poprzez
adaptację już istniejących.
WPA wspiera współpracę międzynarodową w zakresie badań naukowych i opieki zdrowotnej w dziedzinie
zdrowia psychicznego. Niedawno rozpoczęły pracę dwa nowe międzynarodowe programy badawcze
zainicjowane przez WPA w roku 2009, poświęcone ważnym zagadnieniom: jak zwiększyć liczbę młodych
lekarzy w psychiatrii, oraz jak przezwyciężyć stygmatyzację psychiatrii i psychiatrów. Nabór młodych lekarzy
do pracy w psychiatrii i utrzymanie ich w tym sektorze ma zasadnicze znaczenie dla tej specjalności. Krajowe
towarzystwa psychiatryczne, takie, jak DGPPN, podjęły różne inicjatywy, m.in. finansowanie uczestnictwa
studentów medycyny w corocznych kongresach, oraz program mentorski, w którym eksperci udzielają młodym
kolegom porad i wprowadzają ich w psychiatrię. Podczas gdy prowadzono obszerne badania nad postawami
studentów medycyny wobec psychiatrii oraz nad piętnem i publicznym wizerunkiem chorych psychicznie, brak
literatury na temat stygmatyzacji psychiatrów i psychiatrii jako specjalności medycznej. Kolejnym pomijanym
aspektem jest autostygmatyzacja psychiatrów. Jak wspomina Katschnig, zagadnieniami tymi zajmuje się
obecnie WPA. Młodych lekarzy często przyciąga do psychiatrii to, że istotą tej specjalności jest praca
integrująca „psychikę” i „mózg”. Badania naukowe w tej dziedzinie postępują w zdumiewającym tempie i
obejmują nie tylko badania obrazowe, ale także konceptualizację zaburzeń psychicznych i opracowywanie
integracyjnej teorii psychiatrii – co stanowi jedno z największych wyzwań naukowych przyszłości.
Coraz ważniejsza staje się opieka zintegrowana. Potrzeba przekazywania kompetencji
psychiatrycznych innym profesjonalistom nie-lekarzom nie może być równoznaczna z
zastępowaniem psychiatrów w tych obszarach, tego bowiem należy unikać. Oprócz badań nad
układem nerwowym i farmakologicznych, również badania nad opieką zdrowotną w zaburzeniach
psychicznych powinny być w większym stopniu finansowane przez odpowiednie instytucje. Co
więcej, oparte na dowodach naukowych badania nad psychoterapią są dziedziną wyraźnie
dotychczas zaniedbaną. Można zatem mieć nadzieję, że skoordynowany i zintegrowany postęp we
wszystkich tych aspektach opieki w zakresie zdrowia psychicznego, wspomagany z kilku stron,
powinien doprowadzić do zmniejszenia stygmatyzacji, do poprawy opieki zdrowotnej oraz lepszych
wyników leczenia pacjentów z zaburzeniami psychicznymi. Krajowe i międzynarodowe
towarzystwa psychiatryczne odgrywają główną rolę w tych dążeniach, ponieważ integracja badań
naukowych oraz opieki nad ciałem i psychiką była podstawowym założeniem psychiatrii w
minionym stuleciu
Psychiatria przeżywa aktualnie kryzys, w czasie gdy neurolodzy sugerują odejście od pojęcia choroby psychicznej na
rzecz choroby mózgu, przy braku jednoznacznych kryteriów jednostki chorobowej, przy obecnym odium społecznym
dodatkowo cieniem rzucają się badania.
Kiedy w roku 2008 opublikowano meta-analizę badań dotyczących leków przeciwdepresyjnych, której głównym
wnioskiem było to, że w przypadkach łagodnej i umiarkowanej depresji leki przeciwdepresyjne nie są lepsze niż placebo.
Wnioski te potwierdzono w innych badaniach na ten temat, co doprowadziło do ożywionej dyskusji w psychiatrii. Kolejną
sprawą były randomizowane, kontrolowane próby lekowe w schizofrenii, które krytykowano za ich ograniczenia i
proponowano, by prowadzić badania „pragmatyczne” czy „w świecie rzeczywistym”. Kiedy przeprowadzono takie
pragmatyczne badania lekowe „w realu”, replikacja nie powiodła się – nie udało się ponownie wykazać wyższości leków
drugiej generacji nad lekami pierwszej. Oczywiście, że takie wyniki zwiększają niepewność, tym bardziej, że ze względu
na brak trafności rozpoznań psychiatrycznych oraz na trudności z uzyskaniem jednorodnych grup pacjentów wcale nie
świadczą one, że pierwotne badania były błędne, a nowe są poprawne. Starając się opracować wytyczne dla praktyki
klinicznej oparte na wynikach badań natykamy się na wewnętrzną sprzeczność w metodologii randomizowanych badań
kontrolowanych: dążąc do trafności wewnętrznej bada się wysoce , że nie można z łatwością genericeczy. Wiąże się z tym
inny problem: w praktyce klinicznej powszechnie podaje się równocześnie kilka środków farmakologicznych w leczeniu
skojarzonym, podczas gdy większość dostępnych dowodów naukowych dotyczy tylko monoterapii.
Truizmem jest stwierdzenie, że psychiatria jest podzielona na wiele głównych i pomniejszych szkół myślenia. Biorąc
pod uwagę, że wspólny zasób wiedzy stanowi podstawowe kryterium definicyjne każdego zawodu, podział ten jest
dużym zagrożeniem dla spójności tej profesji. Odnosi się to także do tzw ojców psychiatrii, którzy swoje koncepcje
stworzyli w określonych warunkach – na przykład, E. Kraepelin pracując głównie z pacjentami psychotycznymi w
szpitalach psychiatrycznych, a Z. Freud pracując głównie z pacjent [k?]ami nerwicowymi w praktyce prywatnej.
Żaden z nich nie miał doświadczenia (lub tylko bardzo niewielkie) w pracy o takiej specyfice, z jaką miał do czynienia
ten drugi – wobec czego doszli do zupełnie odmiennych koncepcji. Naprawdę trudno orientować się „na bieżąco” we
wszystkich dziedzinach psychiatrii, chociaż organizacje zawodowe (takie, jak WPA) regularnie organizują kongresy,
na których dostępna jest wszelkiego rodzaju wiedza zawodowa. Dobrą ilustracją niebezpieczeństwa podziału lub
wchłonięcia przez inne zawody w psychiatrii amerykańskiej jest przepaść między „dwoma kulturami”: psychiatrii
biologicznej i psychoterapii, opisana przez neutralnego naukowca z zewnątrz, a także wzajemne stereotypy –
„bezmyślnych” (mindless – dosłownie: pozbawionych psychiki, bezdusznych?) i „bezmózgich” (brainless). W
wytycznych kładzie się zwykle nacisk na kombinację obu tych podejść, lecz systemy finansowania nie sprzyjają takiej
integracji.
Według informacji otrzymanych z Sekretariatu WPA, na całym świecie jest ponad 200.000 dyplomowanych psychiatrów zrzeszonych w 134
Towarzystwach Członkowskich WPA. Istnieją różnice regionalne, zwłaszcza głęboka przepaść między krajami rozwiniętymi a rozwijającymi się.
Trudno zatem nakreślić ogólny obraz trendu rozwojowego dotyczącego osób zatrudnionych w psychiatrii. Wpływają na to rozmaite czynniki, a
sytuacja w poszczególnych krajach bardzo się różni. Ogólnie wydaje się jednak, że ma miejsce spadek liczby kandydatów do tego zawodu. I chociaż
prognozy w wielu krajach wskazują na wzrost zapotrzebowania na psychiatrów, a przynajmniej na opiekę psychiatryczną, zwłaszcza w krajach
rozwijających się. WPA konsekwentnie podejmuje działania promujące wybór psychiatrii jako pracy zawodowej przez studentów medycyny, oraz
zmierzające do wzrostu atrakcyjności tej specjalizacji poprzez zwiększenie szans na wczesną karierę zawodową w psychiatrii. W Anglii w roku 2008
psychiatrzy ogólni znajdowali się na „liście zawodów, których brakuje w kraju” opracowanej przez Migration Advisory Committee, który ułatwia
nabór pracowników z zagranicy, zaś 80% kandydatów przystępujących do egzaminu specjalizacyjnego na MRCPsych (Member of the Royal College
of Psychiatrists, Członka Królewskiego Kolegium Psychiatrów) było absolwentami zagranicznych uczelni medycznych. The Royal College of
Psychiatrists w Zjednoczonym Królestwie ocenia, że „nabór do zawodu psychiatry osiągnął punkt krytyczny”. W krajach rozwijających się
zdecydowanie brakuje psychiatrów, na przykład w Pakistanie na 640 000 ludności przypada tylko jeden psychiatra. Grupa robocza WPA dyskutowała
nad „drenażem mózgów” z krajów rozwijających się do uprzemysłowionych (głównie USA, Zjednoczonego Królestwa, Kanady i Australii). Poza
innymi motywami, całkiem oczywiste jest, że niedobór psychiatrów w krajach uprzemysłowionych przyczynia się do owego drenażu mózgów.
Niektóre przyczyny spadku liczby kandydatów do zawodu mogą być tylko lokalne, takie, jak np. zmiany w programie kształcenia, długie godziny
pracy, niepłatne nadgodziny, niskie zarobki, czy przeciążenie obowiązkami administracyjnymi. W przyszłości coraz większego znaczenia może
nabierać głęboki podział na sektor publiczny i prywatny, przy czym ten ostatni staje się coraz bardziej atrakcyjny w wielu krajach. Wydaje się, że w
Australii to właśnie brak psychiatrów w sektorze publicznym doprowadził do napływu psychiatrów z Afryki, Indii i Chin. W Niemczech jest za mało
psychiatrów pracujących w lecznictwie zamkniętym, częściowo dlatego, że Holandia i Szwajcaria oferują lepsze warunki pracy.
Pierwotną przyczyną tego iż psychiatria jest obecnie w kryzysie nie jest regresja w dziedzinie psychiatrii, lecz utrata
konkurencyjności w stosunku do innych dyscyplin medycznych. Niezwykły postęp w zakresie podstawowych nauk
biologicznych w ciągu ostatnich lat przekształcił całe gałęzie medycyny wewnętrznej i chirurgii, między innymi
onkologię, kardiologię oraz immunologię kliniczną. Medycyna ogólna staje się coraz bardziej „molekularna” i przez to
bardziej atrakcyjna i prowokująca intelektualnie dla młodych umysłów. Tego rodzaju transformacja nie nastąpiła w
psychiatrii. Chyba żadnego z najnowszych odkryć w dziedzinie neuronauk, genetyki molekularnej i genomiki nie
przełożono na praktyczne narzędzia kliniczne, markery choroby, metody leczenia, czy nowe paradygmaty teoretyczne
w pojmowaniu przez nas natury zaburzeń psychicznych. Przyrost rzeczywistej wiedzy o genetycznych i związanych z
układem nerwowym podstawach głównych zaburzeń psychicznych był skromny, natomiast oczywista stała się
olbrzymia złożoność tego zadania. Nie można zatem obecnie twierdzić, że teoria i praktyka psychiatrii jest mocno
zakotwiczona w naukach neurobiologicznych czy „genetyce psychiatrycznej”, natomiast w ciągu ostatnich
kilkudziesięciu lat dopuszczono do zaniedbania jej rzeczywistego „specjalistycznego i niełatwo dostępnego zasobu
wiedzy i umiejętności”. Ciekawość intelektualną, połączoną z solidnym opanowaniem semiotyki psychiatrycznej, w
coraz większym stopniu zastępuje szkolenie psychiatrów w bezkrytycznym wyliczaniu kryteriów diagnostycznych
DSM-IV.
Jednym z zarzutów stawianych psychiatrii przez innych lekarzy jest to, że zasób dowodów naukowych jest słaby, a
rokowanie w ciężkich chorobach psychicznych – niepomyślne. Z pewnością jest to krytyka typu „przyganiał kocioł
garnkowi”. Podstawy naukowe dużej części praktyki medycznej są słabe. Różnica polega na tym, że inni lekarze mają
bezpodstawne zaufanie do przydatności swoich metod leczenia, zaś psychiatrzy, fałszywą skromność, jeśli chodzi o
skuteczność ich. Weźmy na przykład leczenie arytmii serca: jedną z proponowanych metod jest ablacja drogi
dodatkowej w mięśniu sercowym – wprawdzie zabieg ten przeważnie bywa bardzo skuteczny, lecz w niewielkim
procencie przypadków wiąże się z ryzykiem poważnych komplikacji, takich, jak udar, atak serca, czy zgon. Albo
weźmy fakt, że rokowanie przy pierwszym rozpoznaniu cukrzycy u osoby dorosłej jest gorsze niż rokowanie przy
pierwszym rozpoznaniu schizofrenii. Czy ta informacja pomoże spojrzeć na nasze rozpoznania z nieco innego punktu
widzenia?
W obrębie medycyny oznacza to dążenie, by coraz więcej osób uświadamiało sobie związek między zdrowiem
psychicznym a fizycznym i zdawało sobie sprawę, że dysfunkcja jakiejś części organizmu w jakimś stopniu
negatywnie wpływa na wszystkie układy. Fascynujące i nieoczekiwane problemy podważają nasze rozumienie
przyczyny i skutku. Na przykład, dobrze wiadomo, że ataki serca częściej występują u ludzi w depresji, ale dlaczego
jest tak, że po wyzdrowieniu z depresji ryzyko zawału mięśnia sercowego nie zmniejsza się?
Czas na chirurgię
Termin „chirurgia” (gr. cheirourgie) powstał z greckiego słowa cheir  (ręka) oraz  ergos  (działanie, dzieło) i znaczy
dosłownie rękodzieło. Ale termin ten mógł też określać uprawianie rzemiosła, sztukę czy też praktykę chirurgiczną, a wreszcie
chirurgię w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. W starożytności chirurgia była składnikiem prawdziwej medycyny. Natomiast
w średniowieczu zaczęto z czasem, chirurgię traktować jako rzemiosło, bo przecież zakres działania w tym zawodzie
sprowadzał się do bardzo prostych czynności, świetnie pasujących do tego, co powszechnie uważano za „rękodzielnictwo”.
Na takie obniżenie rangi chirurgii złożyło się wiele przyczyn o charakterze społecznym i obyczajowym, z istotną, niestety
negatywną rolą kościoła. Były wszakże od tej zasady wyjątki - poczynając od kultury Cesarstwa Bizantyjskiego, poprzez
szkołę Salerno z jej kontynuacją w tradycji niektórych uniwersytetów włoskich i południowej Francji (do początków XIII w.).
Starożytni Egipcjanie, wbrew pozorom, słabo znali anatomię, ale chirurgię wzbogacili choćby poprzez unowocześnienie
metody opatrywania ran: zastosowanie bawełnianych lub lnianych bandaży, płóciennych opatrunków i szarpi, miejscowe
stosowanie leków roślinnych o działaniu odkażającym i przeciwzapalnym (rzecz jasna intuicyjnie i bez przesłanek
analityczno-rozumowych, wyprzedzając o tysiąclecia działanie racjonalne), a także prowadzenie fizjoterapii. W Egipcie
stosowano np. obrzezanie, wykonywano podstawowe zabiegi ginekologiczne, okulistyczne, zszywano rany, a na dworach
faraonów zalegalizowano nawet stanowisko „trepanatora”, tj. medyka, posiadającego uprawnienia do otwarcia czaszki.
W starożytnych Indiach z kolei, chirurgia stanowiła najwyższy stopień wtajemniczenia medycznego. Panowało przekonanie, że
tylko połączenie medycyny i chirurgii kształtuje doskonałego lekarza. „Ten lekarz, któremu jedna z tych gałęzi jest obca przypomina
ptaka z jednym skrzydłem”. Aforyzm ten przypisywany jest legendarnemu lekarzowi indyjskiemu Suśrucie. Tryumfy święciła
chirurgia plastyczna, likwidująca oszpecenia twarzy, powstałe w wyniku kary, wymierzonej za przestępstwa. Także inne działy
chirurgii osiągnęły w starożytnych Indiach niebywale imponujący poziom, pozostawiający w tyle możliwości, sławionej
powszechnie, chirurgii greckiej… Usuwano guzy, torbiele, odbarczano puchlinę wodną, usuwano kamienie z pęcherza moczowego,
operowano zaćmę, ale ponadto, w przypadku ran powłok brzusznych, lekarze indyjscy odważali się nawet otwierać jamę brzuszną i
zaopatrywać rany jelit. Dysponowali niezłymi narzędziami chirurgicznymi i potrafili wykorzystywać leki i środki medyczne, które
oferowała przyroda. Ponadto poziom nauczania chirurgii był wzorowy.
  Prastara medycyna chińska cieszyła się tak wielkim poważaniem, że dla czci najsłynniejszych lekarzy tworzono „świątynie
królów medycyny”. Należeli do nich także chirurdzy, m.in. Hua T’o (190-268 n.e.), największy chirurg starożytnych Chin, który m.in.
znał i stosował środki znieczulające. Odebrano mu życie, kiedy w dobrej wierze zaproponował pewnemu dostojnikowi wykonanie
trepanacji dla leczenia uporczywych bólów głowy. Należy przypuszczać, że dobrze znał wskazania dla wykonywania trepanacji i
umiał ją wykonywać. Ciekawostką jest, że w XI w. stosowano w Chinach zapobiegawcze szczepienia przeciw ospie prawdziwej. W
późniejszych już czasach, ze względu na bliską Chińczykom idiosynkrazję do krwi, zaniedbano kształcenia chirurgów. Tymczasem
powszechnie stosowano w leczeniu akupunkturę.
Nie mamy jednak wątpliwości, że w czasach starożytnych chirurgia najwięcej rozwinęła się dzięki wybitnym medykom Grecji i
Rzymu. W przypisywanych Hipokratesowi pismach (Corpus Hippocraticum) znajdujemy opisy chirurgicznego leczenia urazów oraz
wielu zabiegów, które nierozerwalnie związały się z chirurgią, np. punkcji jam ciała, operacji przetok odbytu, hemoroidów, polipów,
guzków. Medycy tamtej epoki dysponowali już bogatym oprzyrządowaniem chirurgicznym. Duże zasługi w rozwoju chirurgii mieli
lekarze ze szkoły aleksandryjskiej (III i II w. p.n.e.). Znali oni znieczulenie środkami odurzającymi, aby ograniczyć ból podczas
zabiegów chirurgicznych, potrafili np. opanowywać krwawienie podwiązywaniem naczyń krwionośnych.
  W starożytnym Rzymie lekarzami byli początkowo Grecy, wszak to grecka szkoła medyczna była wówczas najsłynniejsza.
Asklepiades, nie uznający, przynajmniej w znacznym zakresie, spuścizny nauk Hipokratesa, głosił zasadę leczenia: „cito, tuto, et
iucunde (curare)”. To jemu, zwyczajowo, przypisuje się wprowadzenie zabiegu przecięcia tchawicy (tracheotomia), chociaż o wiele
wcześniej, właśnie w krytykowanych przez Asklepiadesa pismach Hipokratesa, w kapitalnym dziele Corpus Hippocraticum
znajdujemy wzmiankę o wykonywaniu tracheotomii (w przekładzie łacińskim): „…fstula in fauces ad maxillas intrudenta, quâ
spiritus ad pulmonum trahatur”. 
Wprowadzono w chirurgii zasady do dziś aktualne: złamania i zwichnięcia nastawiać, ropnie nacinać, ciała obce usuwać a wady
wrodzone korygować… Jeśli tylko oczywiście, medyk był w stanie cokolwiek w tej dziedzinie wskórać. Wielką sławę w chirurgii
zyskał Soranos z Efezu, ceniony chirurg i pionie położnictwa.
Największym teoretykiem chirurgii starożytnej okazał się encyklopedysta Aulus Cornelius Celsus (25 p.n.e.- 50 n.e.). Choć nie
był lekarzem, z wielką dokładnością opisał wiele schorzeń i zabiegów chirurgicznych. Instrumentarium używane ówcześnie
zachowało się w wykopaliskach Pompei. Najwybitniejszym chirurgiem owych czasów (II w. n.e.) był Antyllos który umiejętność
zakładania podwiązki naczyniowej wykorzystywał do operacji tętniaków. Umiał też operować zaćmę poprzez wepchnięcie soczewki
w głąb gałki ocznej, opisywał techniki upustu krwi oraz wprowadził inne nowatorskie zabiegi.
  Panuje błędne przekonanie, że prastara medycyna arabska która tak bardzo wzbogaciła ogólną wiedzę medyczną, niewiele
wniosła do dziejów chirurgii. Jest to krzywdzące i nieuzasadnione przekonanie. To prawda, że Arabowie nie grzeszyli znajomością
anatomii i nie byli entuzjastami krwawych rękoczynów, gdyż obawiali się utraty krwi. Niemniej osiągnięcia arabskiej chirurgii, już
od czasów wczesnego średniowiecza, są nie do przecenienia. Tu właśnie, chyba po raz pierwszy, pojawiło się przeświadczenie, że
wykształcony lekarz nie powinien zajmować się chirurgią. Zaczęto ją przeto traktować jako naukę oddzielną, zbliżoną do
rękodzielnictwa. Chirurg zajmował się składaniem złamań, puszczaniem krwi, amputacjami (hołdowano zasadzie zachowania
kończyny), wykonywano cięcia cesarskie (ale tylko u zmarłej kobiety i wyłącznie w celu ratowania dziecka), odbarczano puchlinę
brzuszną operowano przepuklinę pępkową, uwalniano uwięźniętą przepuklinę pachwinową cięciem w pachwinie, wykonywano
litotomię przez nacięcie krocza, wykonywano tracheotomię wycinano migdałki podniebienne, wykonywano obrzezanie zszywano
rozliczne rany, w tym także rany powłok brzusznych, operowano kataraktę, stosowano wreszcie chirurgiczne leczenie powikłań
jaglicy. 
Dla wiedzy chirurgicznej przeznaczyli pokaźną część swoich dzieł al-Magusi, Awicenna (Abu ‘Ali al-Husayn ibn ‘Abd Allahibn
Sina, w skrócie Ibn Sina), Abulcassis (Abu al-Qasim az-Zahravi) i Rhazes (ar-Razi), zaś XIII-wieczny chirurg Ibn al Quf poświęcił
chirurgii całe, obszerne dzieło. Pośród wielu mądrych metod leczniczych, które stosowała arabska chirurgia, na szczególne podkreślenie
zasługuje dbałość o czystość zaopatrywanej rany, zalecenie mycia chorego przed zabiegiem, mycie rany wodą z octem, soloną wodą,
winem, także z olejkiem różanym i innymi środkami – jak dziś wiemy - o własnościach antyseptycznych (m.in. mirra, kasja, boraks, ałun,
sole rtęci innych metali). 
  Działający w zachodniej części kalifatu, w Andaluzji (praktykujący w Kordobie), na przełomie I i II tysiąclecia, lekarz arabski
Abulcassis (936-1013) był jednym z największych chirurgów średniowiecza. Jedną z ksiąg swego encyklopedycznego dzieła medycznego
poświęcił chirurgii, wzbogacając treść ilustracjami narzędzi chirurgicznych. Początki wspomnianego wcześniej „cięcia cesarskiego”
zasługują również na kilka słów wyjaśnienia, bowiem jako niezwykły w swojej istocie, ten chirurgiczny zabieg miał również interesujące
dzieje. Jego historia sięga czasów starożytnego Rzymu, tam bowiem cięcie zmarłej, ciężarnej usankcjonowano prawem i to do tego
stopnia, że zakazane było pogrzebanie ciężarnej kobiety, bez wyciągnięcia z jej łona płodu. Pomysłodawcą owego zakazu był legendarny
drugi król Rzymu i prawodawca - Numa Pompilius (715 - 673 p.n.e.). 
Wraz z upadkiem Rzymu nastąpił także upadek nauki i kultury starożytnej, w tym także medycyny. Chirurgia praktyczna przetrwała
w szczątkowej formie tam, gdzie zyskała wcześniej najwyższy poziom, a więc w Grecji i dawnej Italii. Znalazła się jednak w rękach
prostych ludzi, którzy z pokolenia na pokolenie przekazywali umiejętności leczenia ran, przepuklin, zaćmy, usuwania kamieni z pęcherza
moczowego.
Odrodzenie chirurgii, jako dyscypliny związanej ściśle z medycyną, nastąpiło w Salerno, w szkole medycznej, istniejącej we
Włoszech na przełomie I i II tysiąclecia. Szkoła ta, o charakterze międzynarodowym, zyskała sławę w XI i XII wieku, a powracający
z wypraw krzyżowych rycerze zatrzymywali się w Salerno, aby leczyć rany. Salerno zawdzięczało przy tym swój europejski prymat,
sławę i postępowość otwarciu na wszelkie nowości, jak i niezwykłemu na owe czasy świeckiemu charakterowi, który zapewniał
pewną niezależność.  
Dalszy rozwój chirurgii dokonywał się w znanych ośrodkach naukowych, które dały początek uniwersytetom z prężnymi
wydziałami lekarskimi najstarszych uniwersytetów we Włoszech (Padwa, Bolonia), we Francji (Montpellier, Paryż), w Hiszpanii
(Salamanca) i w Anglii (Oxford, Cambridge). Minęły wieki zanim chirurgia ugruntowała sobie pewne miejsce wśród wysoce
nobilitujących dziedzin nauki, jak i szacunek społeczeństw. 
  Chirurgia związana zawsze z cierpieniem ludzkim, łącząca wiedzę, sztukę i rzemiosło stała się po latach szeroko rozwiniętą
nauką, opartą na perfekcyjnej znajomości ciała ludzkiego, a chirurg stał się wysoce wykształconym lekarzem, który po prostu posiadł
trudną i odpowiedzialną sztukę operowania.
Część ogólna (wstęp do chirurgii) dotyczy ogólnych zasad gojenia ran, zakażeń, przetaczania krwi, żywienia,
regulacji gospodarki elektrolitowej organizmu, postępowania przed- i pooperacyjnego, zasad doraźnej pomocy w
stanach zagrożenia życia, ogólnych zasad techniki operacyjnej (niektórzy autorzy do części ogólnej chirurgii zaliczają
zagadnienia związane z leczeniem przepuklin).
Część szczegółowa obejmuje działy narządowe jak:
chirurgia klatki piersiowej (torakochirurgia), chirurgia naczyniowa, chirurgia sercowo-naczyniowa (kardiochirurgia),
chirurgia układu nerwowego (neurochirurgia), chirurgia szczękowo-twarzowa, chirurgia stomatologiczna,
chirurgia podstawy czaszki, chirurgia głowy i szyi
oraz szczególne działy jak:
chirurgia onkologiczna, chirurgia urazowa, ortopedia.
Do najmłodszych działów należy chirurgia przeszczepiania narządów (transplantologia).
To teraz wybieram pediatrię…
W 1847 roku lekarz SF Khotovitsky zdefiniował miejsce pediatrii wśród specjalności medycznych.
Wskazał jej zadania i cele. Pediatria jest nauką o chorobach organizmu dziecka, ich leczeniu i zapobieganiu.
Jego głównym zadaniem jest utrzymanie zdrowia dziecka lub powrót, gdy choroba jest w normie.
Pediatrię podzielono konwencjonalnie na kilka kierunków:
●Profilaktyka pediatryczna - pod tym terminem rozumie się system środków mających na celu zapobieganie
występowaniu różnych chorób.
●Pediatria kliniczna - obszar ten obejmuje diagnozowanie dolegliwości, leczenie i etapową rehabilitację
chorych dzieci.
●Pediatria naukowa - jej istotą jest formułowanie paradygmatów. Kierują nimi lekarze w swojej praktycznej
pracy.
●Pediatria społeczna - zadaniem tej dziedziny nauki jest nauka o zdrowiu dzieci, rozwój systemu profilaktyki
społecznej i opieki medycznej nad dziećmi.
●Pediatria ekologiczna. Ten obszar nauki bada wpływ różnych czynników naturalnych na zdrowie dzieci.
pediatria [gr. país ‘dziecko’, iatreía ‘leczenie’],  - medycyna wieku rozwojowego, 
dział medycyny klinicznej i teoret., zajmujący się problemami zdrowia dziecka: śledzeniem prawidłowości i zaburzeń rozwoju
somatycznego i psychicznego od momentu urodzenia aż do zakończenia procesu dojrzewania (0–18. roku życia).
Pediatria kliniczna obejmuje większość dyscyplin medycyny klinicznej; wyróżnia się w niej wiele podspecjalności, jak: neonatologia
(zajmująca się noworodkami i wcześniakami), medycyna prenatalna (diagnostyka nieprawidłowości płodów oraz ich leczenie jeszcze
przed narodzeniem, perinatologia), dziecięca neurologia, chirurgia, kardiologia, psychiatria, gastroenterologia, nefrologia,
endokrynologia; ostatnio, na skutek znacznego wzrostu zachorowań na nowotwory i odmiennego ich przebiegu u dzieci,
wyodrębniono onkologię dziecięcą. Pediatria profilaktyczna (zapobiegawcza) zajmuje się organizacją szczepień ochronnych,
prawidłowym żywieniem dziecka uwzględniającym dostateczną ilość białka, witamin, soli miner., koniecznych do zapewnienia
procesu wzrostu, pielęgnacją dziecka, także wczesnym wykrywaniem wad wrodzonych i ich leczeniem (rehabilitacja). Coraz większe
znaczenie ma pediatria społeczna; zmiany zachodzące w otaczającym świecie, rozluźnienie kontaktów międzyludzkich, szybkie tempo
życia, osłabienie więzi rodziców i dzieci powodują wiele nowych problemów wychowawczych i społ.; pedofilia, wczesne
rozpoczynanie życia seksualnego przez młodzież (a nawet dzieci), agresja, czyny przestępcze to problemy, z którymi radzić sobie musi
psycholog, pedagog, ale też pediatra; narastające zjawisko maltretowania dzieci w rodzinie (przemoc fiz. i psychiczna) również stwarza
problemy pediatrom; osiągnięciem pediatrii społecznej jest przyznanie matce prawa do pobytu z dzieckiem w szpitalu w razie jego
choroby.
Historia rosyjskiej pediatrii
Pediatria w Rosji została podzielona na osobną dyscyplinę medyczną w XIX wieku. W tym czasie
zaczęły się ukazywać pierwsze tłumaczenia książki i wydawnictwa autorów lokalnych (na przykład
„Przewodnik do poznania i uzdrowienia chorób infantylnych” N. Rosen von Rosenstein, „Słowo
narzędzi niezbędnych do wzmocnienia słabego niemowlaka do hodowli w naszym kraju ludzie” AI .
Danilewskiego).
Jeśli chodzi o leczenie dzieci, warto zauważyć, że aż do XIX wieku wszystkie konieczne
działania zostały przeprowadzone w domu. Położnicy i terapeuci udzielali ogólnej porady. Pierwsze
łóżka dziecięce, o czym świadczy historia pediatrii, powstały w klinice terapeutycznej Iwana
Pietrowicza Franka, otwartej w 1806 roku. Kilka lat później te miejsca zostały zlikwidowane.
Pierwszy szpital dziecięcy został otwarty dopiero w 1834 roku w St. Petersburgu.
Zainteresowanie chorobami dziecięcymi datuje się od czasów staroż.; przez wiele wieków pediatria rozwijała się
w cieniu interny i położnictwa, stanowiąc tylko ich część; dopiero od XVII w. nastąpił rozkwit wiedzy wchodzącej
w zakres pediatrii; łączy się on z pracami lekarzy, takich jak: F. Glisson i A. de Boot (opis krzywicy), Th.
Sydenham (opis pląsawicy i chorób wysypkowych), J. Cheyne (pierwszy opis choroby Heinego–Medina), E.
Jenner (szczepienia ochronne przeciw ospie); jako samodzielna nauka wyodrębniła się w XIX w.; do
najsławniejszych lekarzy tego okresu należą m.in.: K. Credé (zapobieganie okołoporodowemu zakażeniu
rzeżączkowemu), A. Yersin i P.P.E. Roux (surowica przeciwbłonicza), J.P. O’Dwyer (intubacja w błonicy), C.
Pirquet (odczyn tuberkulinowy). W Polsce pierwsza katedra pediatrii powstała 1864 w Krakowie (kier. M.J.
Jakubowski); do czołowych przedstawicieli pol. pediatrii należą m.in.: J. Raczyński, J. Brudziński, W. Szenajch,
M. Michałowicz, F. Groër, K. Jonscher, J. Bogdanowicz, H. Brokman, Z. Lejmbach, B. Górnicki; od 1918 działa
Pol. Tow. Pediatryczne, od 1921 ukazuje się „Pediatria Polska”; 1949 powstał Inst. Matki i Dziecka w Warszawie,
1978 — Centrum Zdrowia Dziecka Szpital-Pomnik. Od 1913 istnieje Międzynar. Tow. Pediatryczne; sprawami
pediatrii zajmują się nadto WHO, UNICEF, UNESCO.
Co by tu jeszcze…
ginekologia?
Historia ginekologii zaczyna się około 40 000 lat przed naszą erą. Oczywiście, trudno dzisiaj powiedzieć, że od samego
początku homo sapiens był w stanie realizować pewne działania w zakresie określonych procedur medycznych. Te
działania były podejmowane z racji bieżącego funkcjonowania – walki i zdobywania żywności. W związku z tym
teoretycznie opatrywanie ran i różnego rodzaju problemy związane z walką musiały być rzeczywiście brane pod uwagę
i w związku z tym powstawały nowe kierunki, które wymagały działań dotyczących właśnie działań medycznych i
naprawy tych uszkodzeń, które w trakcie walki powstawały.
Zgodnie z przekazami historyków pierwsze komunikaty o takich działaniach medycznych pojawiły się już ok. 30
000 lat przed naszą erą. Jednym z największych, jaki kiedykolwiek znaleziono, jest papirus z Kahun. Znaleziono go w
1889 roku. Papirus opisuje działania medyczne podejmowane na terenie starożytnego Egiptu z okresu 2000 lat przed
naszą erą. Zawiera on opisy chorób kobiecych oraz środków, służących do rozpoznawania i zapobiegania ciąży oraz
porady lecznicze. (hieroglify). Oczywiście bieg historyczny spowodował, że coraz więcej elementów było
modyfikowanych, ale niektóre zasady, chociażby zasady moralne w postępowaniu, do dzisiaj są aktualne.
W starożytnym Egipcie wykształciła się grupa osób, która zajmowała się położnictwem. Do tego typu
działań powoływane były kobiety, w tym również niewolnice. Już mieszkańcy starożytnego Egiptu znali czym
jest krzesło porodowe. Czyli mebel, służący do tego, żeby poród odbył się w miarę bezpiecznie. Aczkolwiek,
jak podkreśla Krajowy Konsultant w Dziedzinie Ginekologii Onkologicznej, współcześni architekci, którzy
analizowali ten mebel, uznali, że jednak mimo wszystko wiele elementów było niewłaściwie skonstruowanych i
można przyjąć, że był nawet mniej wygodny niż typowe dzisiejsze krzesło. 
Okazało się również, że już w tym czasie widziano, że odżywianie płodu następuje przez naczynia krwionośne
matki. Można stwierdzić, że w owych czasach ludzie posiadali dosyć dużą wiedzę na temat różnego rodzaju
funkcjonowania organizmu ludzkiego. Pokazuje to także, jaką rangę przywiązywano do położnictwa. Ponadto
znane były rękoczyny położnicze, które miały na celu zamianę niekorzystnego położenia płodu, co w tamtym
okresie mogło ratować wiele istnień ludzkich – zaznacza profesor.
Dawne czasy były dramatyczne, jeżeli chodzi o liczbę zgonów zarówno wśród matek, jak i wśród noworodków.
Ale pewne elementy były już realizowane w sposób stosunkowo profesjonalny.
Kolejny dokument z okresu staroegipskiego to papirus Ebersa. W nim opisano m.in. pierwsze dopochwowe
stosowanie środka antykoncepcyjnego, który był mieszaniną różnych substancji, między innymi cierni akacji
roztartych z daktylami i wymieszanych z miodem.
Opracowanie zawierało również informacje o zaburzeniach miesiączkowania, stanach zapalnych narządów
rodnych, piersi, problemach płodności. Z dokumentu wiemy na przykład, że aby urodzić, kobiety kucały na
czterech rytualnych cegłach i pozwalały położnym przeprowadzić poród. Z zapisków wynika, że na 14 dni po
porodzie kobieta była usuwana tak, aby mogła się oczyścić, ponieważ jej splamione krwią ciało mogło
powodować pewnego rodzaju nieczystości i stanowić źródło zakażenia. Dopiero po 14 dniach kobieta mogła
wrócić i zobaczyć swoje dziecko.
Jeszcze jeden dokument pochodzi z 14 wieku przed naszą erą. Zawiera on informacje dotyczące stosowanych
metod płodności i antykoncepcji starożytnego Egiptu. Szczególnie została opisana metoda, jaką stosowano, by
sprawdzić, czy kobieta jest w ciąży. Radzono: umieść jęczmień i pszenicę w dwóch płóciennych workach z
piaskiem i daktylami. Oddaj mocz na ten worek każdego dnia. Jeżeli jęczmień i pszenica wykiełkują, to
świadectwo, że kobieta urodzi, jeżeli najpierw wykiełkuje jęczmień, to będzie to chłopiec, a jeżeli pszenica to
będzie córka. A jeżeli nie wykiełkują w ogóle, to nie urodzi – wyjaśnia profesor.
Rzymski erudyta Pliniusz Starszy, który żył w pierwszym wieku naszej ery, w swojej historii naturalnej, w
księdze 7 dotyczącej antropologii i fizjologii człowieka opisuje różne sposoby przyspieszania i ułatwiania
porodu. W tym czasie uważano, że dziecko wydostaje się z łona matki przy pomocy własnych mięśni. Przy
braku akcji porodowej okazywało się, że położne wiązały tego typu zjawisko z faktem obumarcia
wewnątrzmacicznego płodu. Oczywiście nie zawsze to było prawdziwe.
Historia ginekologii w Grecji i Rzymie związana jest z Soranusem z Efezu. To właśnie on w znacznym
stopniu przyczynił się do rozwoju położnictwa na terenie Grecji i Rzymu, – opisywał m.in. różnego rodzaju
elementy związane z obowiązkami akuszerki: higieny, pielęgnacji niemowląt oraz kompetencji osób, które
prowadziły porody. Tym zajmowały się głównie kobiety, aczkolwiek w niektórych przypadkach do porodów
wzywani byli mężczyźni. Chociaż były to raczej wyjątkowe przypadki. Przedstawiał też pewne elementy
działań poporodowych, a więc wstrzemięźliwość we współżyciu w okresie karmienia piersią z obawy przed
zajściem w ciążę i utratą pokarmu. Opisane przez Soranusa choroby ginekologiczne patrząc z perspektywy
czasu były faktycznie trafnie leczone.
Znana jest też cała grupa lekarzy, którzy byli wyznawcami nauki Hipokratesa. Byli to mieszkańcy wyspy Kos i
greckiego miasta Knidos. W ich mniemaniu macica i pochwa to jedność i nie rozróżniali tych dwóch
elementów, które są anatomicznie oddzielne. Posiadali oni również swoje przekonania co do męskich i żeńskich
narządów. Według nich jajnik to żeńskie jądra: chłopcy powstają w prawym, a dziewczynki w lewym.
Analogicznie, w ich opinii chłopcy rozwijali się w prawym rogu macicy, a dziewczynki w lewym.
W innych źródłach medycznych można też znaleźć informację, że niemowlę można odstawić dopiero po 6-
7 miesiącach, bo wtedy dziecko dostaje pierwsze zęby i może być karmione w sposób naturalny.
W tym samym okresie działał lekarz imieniem Celsjusz. Żył on między 30 rokiem p.n.e., a 45 rokiem n.e.
Lekarz zajmował się nie tylko położnictwem, ale również ginekologią. Jako pierwszy rozpoczął działania w
zakresie operacyjnego leczenia wypadania macicy. Czyli pierwsze poważne działanie w zakresie chociażby
korekcji zaburzeń i statyki narządu rodnego. Problemu, który nęka współczesną populację kobiet.
Również w tym czasie zaczęła się rozwijać farmakologia ginekologiczna. Pojawiały się różne leki, w postaci
czopków domacicznych, nasiadówek, wlewek, przepłukiwania. Zastosowano pierwsze środki antykoncepcyjne,
które były zakładane do macicy. W starożytnym Rzymie także działała grupa osób, która zajmowała się
poronieniami, tak zwane zawodowe trucicielki, pomagające w spędzeniu płodu.
Niemniej w II wieku n. e. grecki lekarz Soronos, stworzył dzieło Gynaikeia, poświęcone kobietom, ich ciału i
psychice, a w nim aż cztery rozdziały poświęcił akuszerkom, higienie i pielęgnacji niemowląt i położnicy.
Istotniejszą kwestią byli potomkowie, stąd też pogląd, który utrzymywał się przez kolejne wieki, choć
wcale nie był wymysłem chrześcijaństwa, czyli ratowanie dziecka ponad wszystko. Zatem wcale nierzadkim
zabiegiem było cesarskie cięcie, wykonywane zazwyczaj w chwili gdy matka już nie żyła lub gdy było
wiadomym, że nic jej nie uratuje, a dziecko może umrzeć wraz z nią.
Nie znaczy to oczywiście, że nie walczono o życie kobiet. Dla niektórych mężów żona była jednak więcej warta
niż niewiadomej płci dziecko. Z tego powodu istniały rozmaite urządzenia, które dziś nazwalibyśmy
narzędziami tortur, służące do wyciągania dziecka, które nie mogło się urodzić.
W starożytności stosowano haki, za pomocą których wyciągano dziecko siłą. Nie trzeba chyba dodawać, że hak
był dla dziecka wyrokiem. Innym sposobem były nożyce, którymi cięto ciało płodu we wnętrzu macicy i
wyciągano je w kawałkach. Nierzadko matka i tak nie miała szans na przeżycie takiego porodu.
Średniowiecze, to jest oczywiście okres stagnacji w rozwoju medycyny, w tym również położnictwa.
Jedną z ważnych postaci średniowiecznej ginekologii była Trotula de Ruggiero. Pochodziła ona z
zamożnego rodu, dzięki czemu mogła zdobyć wykształcenie. Trotula de Ruggiero zauważyła, jak istotna jest dla
zdrowia higiena. Propagowała zatem dbanie o czystość ciała, zwłaszcza rąk, oraz ubioru i otoczenia, ale też
była zwolenniczką zrównoważonej, bogatej diety i lekkiej aktywności fizycznej.
Właściwy rozwój ginekologii przypada na wiek XIX i XX, gdy wprowadzono nowoczesne, jak na
ówczesne czasy, metody diagnostyczne i operacyjne.
Dziś nowoczesna ginekologia sprawia, że kobiety bez lęku poddają się leczeniu. Coraz częściej przeprowadzane
są unikatowe operacje. Jak m.in. zabieg przeszczepu macicy, przeprowadzony pierwszy raz w 2013 roku. Zaś
dopiero w 2016 po raz pierwszy udało się doprowadzić do szczęśliwego końca ciąże u dwóch kobiet, którym
wcześniej przeszczepiono macicę.
Dziękujemy za uwagę☺
Bibliografia:

• Gerontologia Polska PRACA POGLĄDOWA tom 16, nr 2, 61–73 ISSN 1425–4956 Katarzyna Szczerbińska, Amelia Pietryka Instytut
Zdrowia Publicznego, Wydział Nauk o Zdrowiu Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie Rozwój geriatrii w krajach
europejskich — historia i zasoby (część 1);
• Macheta A, Frączek-Gębczyk A. The genesis of anaesthesia in prehistory. Anaesthesiol Intensive Ther 2018, vol. 50, no 5, 330–332. doi:
10.5603/AIT.2018.0044
• Postępy Psychiatrii I Neurologii; 2010, TOM 19, ZESZYT 2 ;
• "Zasłużeni dla medycyny", pod redakcją Janusza H. Skalskiego i Ryszarda W. Gryglewskiego; Termedia Wydawnictwa Medyczne, Poznań
2009
• Fascynująca historia ginekologii. Od egipskiego krzesła porodowego, po miód jako antykoncepcję - prof. Mariusz Bidziński, wykładu, jaki
wygłosił w trakcie wręczenia nagród dziennikarskich – Dziennikarza Medycznego Roku 2020
• https://pl.wikipedia.org/wiki/Pediatria
• https://encyklopedia.pwn.pl/
• Początki chirurgii w najdawniejszych czasach; prof. Janusz Skalski w CX News nr 3/37/2011

You might also like